TWÓRCZE NICNIEROBIENIE czyli JESZCZE RAZ O DZIEWIARSTWIE RĘCZNYM

with Brak komentarzy

Dzierganie uspokaja. I odpręża. Kiedy wracam z zakupów (spacer od sklepu do sklepu i powrót z cokolwiek ciężkimi torbami), zanim zabiorę się za cokolwiek, siadam i dziergam, rządek lub dwa. Lub kiedy po prostu nic mi się nie chce, włączam audiobooka czy podcast, słucham i dziergam. W ten sposób, jak sobie podziergam na tyle, że widać jakieś efekty, mogę poudawać, że coś robię a nie migam się od obowiązków domowych. Wiadomo – obowiązki domowe nie zając – nie uciekną, ale ich wykonywanie jest zdecydowanie mniej uspokajające niż dzierganie. Co więcej – robię porządek, by po krótszej lub dłuższej chwili, mieszkanie wróciło do stanu poprzedniego. Podobanie jest z praniem i prasowaniem – to wrażenie dnia świstaka: wciąż piorę i prasuję to samo. Tymczasem, kiedy tak sobie posiedzę z robótką godzinę lub dwie, widzę, że coś powstaje, na przykład -> szalik dla dziecia, czyli coś, co być może się przyda i czego nie będę musiała robić ciągle i ciągle od nowa. Kto jest w stanie stwierdzić, patrząc dziś na moje mieszkanie, ile razy w ciągu ostatniego miesiąca robiłam porządek? A liczba gotowych robótek jasno wskaże, ile zdążyłam zrobić.

Thank you for reading this post, don't forget to subscribe!

Chcąc rozwijać się w dziedzinie dziewiarstwa ręcznego, zakupiłam sobie parę książek z tej dziedziny. Ich lektura uświadomiła mi, że poza umiejętność robienia na drutach prostokątów i trójkątów raczej nie wyjdę, bowiem trudno mi zrozumieć dziewiarski żargon, a nawet patrząc na rysunki objaśniające, nie pojmuję, jak robić dekolty czy wcięcia na rękawy swetrów. Jednak nawet umiejętność robienia jedynie trójkątów i prostokątów daje duże możliwości. Poza takimi prostymi rzeczami jak szaliki i opaski, można wydziergać na przykład trójkątne chusty, etui na książki noszone w bagażu podręcznym (to w planach) czy miniaturowe portfeliki na niewiadomoco dla dzieci. Nie, żeby dzieciaki nie miały już iluś swoich, ale zawsze to miło dostać coś zrobione własnoręcznie przez matkę niż kupione. Zwłaszcza że robienie mniej skomplikowanych wzorków, takich polegających jedynie na zmianach ściegu, potrafi sprawić, że nawet zwykły szalik może wyglądać niebanalnie.

Podziel się: