LALECZKA DZIEWIARSKA CZYLI POWOLI ZACZYNAM ROBIĆ OZDOBY NA CHOINKĘ

with Brak komentarzy

Zamiast skupiać się na doskonaleniu warsztatu dziewiarskiego, zamiast próbować wydziergać potomstwu kominy czy sobie dizajnerską torebkę, kupiłam sobie nowy gadżet, o którym, w momencie gdy go kupowałam, nie wiedziałam, do czego służy, czyli laleczkę dziewiarską. Tak naprawdę, kiedy kupowałam tę laleczkę, nie wiedziałam nawet, jak się toto po polsku nazywa, bowiem na rachunku z Lidla mam „szydełka”. Rzecz w tym, że tego dnia zakupiłam sobie jedne szydełka i trzy inne akcesoria dziewiarskie, a na rachunku są cztery szydełka. Na opakowaniu zaś widniało „French Knitting Doll” i ta nazwa zupełnie nic mi nie mówiła. Dopiero po wpisaniu nazwy w wyszukiwarkę zobaczyłam, że to „laleczka dziewiarska”… i tak po prawdzie nazwa nadal nic mi nie mówiła. Owszem, na opakowaniu była krótka rysunkowa instrukcja obsługi, tylko ona niewiele mi mówiła w temacie tego, jak ma wyglądać produkt końcowy dziergania. Na szczęście Jutjub jest od tego, żeby pokazać zastosowanie różnych dziwnych rzeczy, w tym rzeczonej laleczki, więc zobaczyłam, jak się tego ustrojstwa używa i czego się spodziewać na końcu. Postanowiłam więc sprawdzić, czy to rzeczywiście takie proste, jak sugerują filmiki. Okazało się, że trochę mniej proste, ale to z dwóch powodów:

Thank you for reading this post, don't forget to subscribe!

po pierwsze — kiedy coś robię pierwszy raz, raczej nie nagrywam się, by zamieścić filmik w sieci, więc na YT oglądam filmiki nagrywane (i montowane) przez ludzi, którzy już jakąś wprawę mają;

po wtóre — kiedy nagrywam filmik o tym, jak dziergam, wybieram włóczki, które dobrze współpracują z drutami czy innymi szydełkami.

Więc moja produkcja sznurka była trochę (ale tylko trochę) utrudniona, bo to i pierwszy raz, i nić, którą wybrałam, nie bardzo się po temu nadawała, i szydełko chyba byłoby lepsze do przekładania nici niż dołączona do lalki szpila. Ale w końcu musiałam jakoś zużyć złotą nitkę, którą nie pamiętam, po co zakupiłam. I kiedy tak sobie dziergałam ten sznurek, zastanawiałam się, cóż ja biedna z takim złotym sznurem zrobię. Ale kiedy było go już odpowiednio dużo, wiedziałam: będzie pięknie wyglądał na choince w charakterze łańcucha. Teraz nie pozostaje mi nic innego, tylko znaleźć, zakupioną również niewiadomopoco srebrną nitkę — wydziergam z niej sobie drugi. Jak mi nic na przeszkodzie nie stanie, do grudnia powinnam się wyrobić.

Podziel się: