Kalendarz adwentowy — początki tradycji
Dawno, dawno temu życie idealnej niemieckiej Hausfrau sprowadzało się do trzech K: Kinder, Küche i Kirche. Kiedy więc nadchodził adwent, taka pobożna niemiecka matka musiała jakoś przygotować dziecko do zbliżających się świąt Bożego Narodzenia. Mogła na przykład upiec ciasteczka, pochować je w osobnych, numerowanych pudełeczkach i każdego dnia dawać dziecku po jednym wypieku. Nie każda jednak matka potrafiła piec, nie każda miała na to czas, a przecież każde dziecko chciało mieć taki kalendarz, każdy zaś cukiernik czy wydawca książek chciał zarobić. W ten sposób to, co było uroczą rodzinną tradycją niepostrzeżenie przeszło w kolejny przedświąteczny must have.
Thank you for reading this post, don't forget to subscribe!Kalendarz adwentowy dziś
Dziś żadna szanująca się kobieta świata zachodniego nie będzie sprowadzać się do owych niemieckich trzech K. Ale każda niemal — bez względu na stosunek do religii — kupuje swojemu dziecku kalendarz adwentowy. I raczej na jednym nie poprzestaje, bo w końcu może kupić z czekoladkami, z figurkami czy z innymi wymarzonymi gadżetami. I niejednokrotnie kalendarze adwentowe dla dzieci stanowią nieznaczną część przedświątecznych wydatków. Zdecydowanie większą stanowią kalendarze adwentowe dla rodziców — z limitowanymi edycjami kosmetyków, biżuterii i rozmaitych gadżetów, bez których tak trudno obejść się współczesnej kobiecie czy mężczyźnie. Religia chrześcijańska schodzi na coraz dalszy plan. Podobnie jak sama dawniej przejmowała lokalne, pogańskie święta, zastępując je własnymi obrzędami, tak teraz to, co dawniej było chrześcijańskie, poddaje się nowej religii — wzrostowi gospodarczemu i będącym jego nieodłączną częścią konsumpcjonizmowi.
Powrót do korzeni?
Chodzę po sklepach i przyglądam się kalendarzom adwentowym adresowanym do dzieci. Bombonierka w zbyt dużym pudełku kosztuje zdecydowanie więcej niż tyle samo czekoladek tej samej marki nieprzystrojonych w świąteczne szaty. Skład chemiczny czekoladek jeży włosy na głowie tak samo, jak skład większości bombonierek. Mikroskopijne plastikowe figurki toną w morzu papieru i zbędnego plastiku, cenowo zrównują się z niewielkimi opakowaniami klocków Lego. Może więc, skoro kalendarz adwentowy to coś, co dziecko mieć powinno, bo wszystkie dzieci mają, poświęcić chwilę i bardziej lub mniej samodzielnie, taki kalendarz dziecku zrobić?
Można na kawałku materiału naszyć dwadzieścia cztery kieszonki i do każdej włożyć ciasteczko, karteczkę z inspirującym cytatem (niekoniecznie z Pisma Świętego) czy kilkoma czułymi słowami, zabawkę, którą dziecko powiesi na choince czy innym gadżetem, który sprawi radość. Można samodzielnie zrobić ładne pudełeczka/papierowe torebeczki lub uszyć woreczki, ponumerować je i do każdego włożyć jakiś drobiazg. Można też — w braku czasu lub zdolności manualnych — pójść na kompromis i wprawdzie kupić wszystko, co będzie potrzebne do kalendarza: gotowe woreczki czy pudełeczka, ciastka, czekoladki czy małe zabawki na choinkę i po prostu samodzielnie skomponować kalendarz adwentowy dla dziecka. Jedyny i niepowtarzalny — zupełnie jak dziecko, do którego trafi.