PESTO PIETRUSZKOWE

with Jeden komentarz

Kocham pesto. Od kiedy tylko przeczytałam przepis na klasyczne pesto z bazylii i orzeszków piniowych, wiedziałam, że będzie mi smakowało. Były to czasy, kiedy dopiero kształtowały się fora kulinarne i prym na nich wiodły osoby mieszkające we Włoszech albo co najmniej dobrze znające tamtejszą kuchnię. Dowiedziałam się wówczas, że bazylii absolutnie i pod żadnym pozorem nie można kroić nożem czy rozdrabniać w blenderze, bo zetknięcie z metalem jej szkodzi. Zakupiłam więc sobie duży kamienny moździerz a listki bazylii obrywałam palcami z gałązek i ręcznie darłam na kawałki przed włożeniem do moździerza. Wyleczyłam się z tej ortodoksji częściowo dlatego, że dłonie po obróbce zioła nie chciały się domyć, częściowo – bo na forach pojawiać się zaczęły przepisy na pesto zrobione w blenderze, które ani gorzej nie wyglądało od tego ucierango w moździerzu, ani nikogo nie truło. W każdym razie zarówno moździerz jak i miłość do pesto zostały mi do tej pory. I choć nadal bazyliowe lubię najbardziej, czasami potrzebuję odmiany. Ostatnio więc, w ramach takiej odmiany, zrobiłam sobie pesto z zielonej pietruszki i orzechów pistacjowych. W wersji wegańskiej.

Thank you for reading this post, don't forget to subscribe!

Wegańskie pesto pietruszkowe

(proporcja na 1 mały słoiczek)

1 opakowanie orzeszków pistacjowych łuskanych, solonych

1 pęczek zielonej pietruszki (poza sezonem: 1 doniczka)

1 duży ząbek czosnku

1/2 szkl. oliwy z oliwek extra virgin

Opłukaną i osuszoną pietruszkę posiekać jak najdrobniej. Wrzucić wraz z orzechami i czosnkiem do blendera, wlać oliwę i miksować na gładko.

Jeśli robimy na zapas – przełożyć do słoika i zalać na ok. 1 cm oliwą. Takie słoiczki można trzymać w lodówce kilka dni.

Podawać z makaronem. Albo z pieczywem. Albo z gnocci. Albo po porostu jeść prosto ze słoika, choć w ten sposób skracamy czas delektowania się. A naprawdę, jest czym się delektować.

Podziel się: