Nowy Jork, rok 1999. Kila miesięcy z życia policjanta oraz osób, które w tym czasie miały największy wpływ na jego życie: utrzymanki bogatego gangstera – z którą połączy go romans oraz zabójcy gangstera. Można by powiedzieć: powieść obyczajowa z życia gliniarza, można by powiedzieć: romans, gdyby nie jeden szczegół: Harry Harrison powieść Przestrzeni! Przestrzeni! napisał 1966 roku i zaliczyć ją można do powieści postapokaliptycznych. Świat w powieści Harrisona zdecydowanie nie wygląda tak, jak wyglądał w opisywanym roku, ale naszemu światu coraz bliżej do wizji wykreowanej przez amerykańskiego pisarza: na Ziemi brakuje już surowców naturalnych, pogoda nigdy nie jest dobra: lata są upalne i suche, jesień – zimna i dżdżysta a zimą trudno przedrzeć się przez zaspy śniegu. Ludzi zaś jest zdecydowanie za dużo. Nadmiar ten widać wszędzie: mieszkania są podzielone pomiędzy rodziny, wszystkie samochody, którymi z powodu wyczerpania surowców naturalnych nikt już nie jeździ, zamieszkałe przez dzikich lokatorów a szukający schronienia w Stanach Zjednoczonych przed wojną toczącą się w ich kraju Tajwańczycy, mieszkają na statkach, którymi przybyli. Praca jest przywilejem, za który trzeba płacić olbrzymi podatek dochodowy, przeznaczony na „socjal” dla tych, dla których pracy nie ma. „Socjal” zaś to głodowe dawki pożywki i wydzielana woda.
Thank you for reading this post, don't forget to subscribe!Przestrzeni! Przestrzeni! dziś wydaje się lepszą powieścią niż w latach 60., kiedy powstała. Wówczas można było ją potraktować jako kolejne bajania pisarza science fiction, równie niewiarygodne jak doniesienia klimatologów, że zapasy naturalne nie są niewyczerpalne i że gospodarka rabunkowa może się skończyć tragicznie dla Ziemi i wszystkich jej mieszkańców. Dziś coraz więcej ludzi w końcu zaczęło słuchać klimatologów, więc nastał dobry – nomen omen – klimat dla wznowienia powieści Harrisona. Tylko czy to jeszcze coś da, skoro główni gracze, ci, którzy żyją z rabunkowej eksploatacji resztek zasobów naturalnych, mają dość pieniędzy, by zagłuszyć tych, którzy się martwią jak długo Ziemia jeszcze będzie się nadawała do życia? Nie wiem. Mimo wszystko warto czytać stare dobre SF i starych, od lat przestrzegających przed tym samym klimatologów i starać się, by swoim życiem jak najmniej szkodzić planecie.
Tak zupełnie na marginesie – nawet jeśli ktoś nie wierzy w te wszystkie zmiany klimatu i nie przejmuje się ostrzeżeniami, powieść Harrisa i tak warto przeczytać. Realia pracy pracownika publicznego najniższego szczebla – nieważne policjanta czy urzędnika od lat pozostają niezmienne. Podobnie jak relacje damsko-męskie pomiędzy ludźmi, których dzieli wszystko. Pod względem wiarygodności psychologicznej bohaterów Przestrzeni! Przestrzeni! przewyższa niejedną powieść obyczajową.
Harry Harrison, Przestrzeni! Przestrzeni! (Make room! Make room!)
tłumaczenie: Radosław Kot
Rebis, 2019