JAK WYCHOWAĆ NAZISTĘ. REPORTAŻ O FANATYCZNEJ EDUKACJI

with Brak komentarzy

W 1938 roku Gregor Ziemer był dyrektorem Szkoły Amerykańskiej w Berlinie. Choć już od jakiegoś czasu mieszkał w hitlerowskich Niemczech, nie do końca zdawał sobie sprawę, w jakim świecie żyje i co kraj, w którym chwilowo żyje, szykuje światu. Kiedy jednak grupa niemieckich uczniów bez powodu zaatakowała dużo młodszych, żydowskich uczniów jego szkoły, zainteresował się tym, jak to jest, że grupa starszych dzieci atakuje grupę młodszych, jak to możliwe, żeby Żyd prowokował do ataku tylko dlatego, że jest Żydem. Nawet jeśli jest amerykańskim Żydem, który niedługo ma powrócić Stanów Zjednoczonych. Wykorzystał więc swoje znajomości, by poznać niemiecki system edukacji. Umiejętności dziennikarskie zaś pozwoliły mu na dokładne opisanie tego, co zobaczył. W wydanej w 1942 roku, już w Stanach Zjednoczonych, książce Jak wychować nazistę. Reportaż o fanatycznej edukacji, pokazuje jak kształtowana jest armia posłusznych żołnierzy Hitlera.

Thank you for reading this post, don't forget to subscribe!

Wychowanie na prawdziwego nazistę zaczyna się jeszcze przed poczęciem dziecka. Kobiety wiedzą, że ich przeznaczeniem jest rodzić niemieckich żołnierzy. Dlatego nie ma znaczenia, czy ojcem dziecka jest mąż kobiety, ważne, by był Aryjczykiem. Ważne, żeby dziecko urodziło się zdrowe. I najlepiej, żeby był to chłopiec, choć i dla dziewczynki rola też się znajdzie: będzie rodzić kolejnych żołnierzy.

Kiedy tylko dziecko się urodzi, kontrolę nad nim przejmuje państwo. Już w wieku kilku lat chłopcy wiedzą, że chcą zabijać dla Hitlera. Wiedzą to tylko zdrowe dzieci, chore kończą życie tuż po urodzeniu, tym zaś, które urodziły się przed dojściem Hitlera do władzy „pozwala się” dorosnąć do pewnego wieku, „daje się szansę” na bycie żołnierzem. Kiedy jednak dziecko, na skutek wrodzonego niedorozwoju intelektualnego lub fizycznego, z danej mu szansy nie skorzysta, umiera dla Führera w specjalnie do tego celu przygotowanych pomieszczeniach. Dumne, że może umrzeć dla wodza.

Zdrowi chłopcy wychowywani są w duchu darwinizmu społecznego. Jeszcze zanim ukończą dziesiąty rok życia, bawią się w żołnierzy, w podchody oraz odbywają wielokilometrowe marsze, mające ich przygotować do służby wojskowej. W wieku dziesięciu lat chłopcy, którzy udowodnili, że są godni tego zaszczytu, wstępują do Jungvolku, gdzie dalej ćwiczą swoją tężyznę fizyczną i fanatyczną miłość do Hitlera, by w wieku czternastu lat wstąpić do Hitlerjugend. Rozwój intelektualny jest zdecydowanie mniej ceniony w niemieckich szkołach. Udział w ćwiczeniach terenowych jest wystarczającym usprawiedliwieniem nieobecności na lekcji. Na lekcjach zaś chłopcy uczą się o tym, jak ważna jest czystość rasowa, i że w związku z tym Niemcy są najlepszym narodem, bo nie mieszają swojej krwi z krwią ras niższych. Na zajęciach z geografii chłopcy uczeni są o tych częściach globu, które Niemcy zamierzają podbić.

Szkoły koedukacyjne to — zdaniem niemieckich specjalistów od nauczania — zło, dlatego od zakończenia szóstego roku życia chłopcy i dziewczęta uczą się osobno. Dziewczęta od najmłodszych lat szkolone są do bycia matkami. Do pełnienia tej roli powinna być przygotowana każda dziewczyna już w wieku szesnastu lat. W szkołach dla dziewcząt najważniejszymi przedmiotami są: arytmetyka, w zakresie, w jakim potrzebna jest do prowadzenia gospodarstwa domowego oraz eugenika. Poza tym tzw. trzy G: Geografie, Geschichte i Gesang (geografia, historia i śpiew). To ostatnie to przede wszystkim pieśni patriotyczne, sławiące Hitlera i III Rzeszę. W trakcie swoich podróży po niemieckich szkołach Ziemer był też świadkiem modlitwy, która do złudzenia przypominała modlitwy, jakie chrześcijanie wznoszą do Boga, tylko imię boga, do którego wznosiła modły, brzmiało: Adolf Hitler.

Czytając reportaż Ziemera niejednokrotnie odnosiłam wrażenie, że czytam sceny z kabaretu, sceny będące satyrą na III Rzeszę. Bo jednak trudno poważnie traktować wyjaśnienie znaczenia tradycji niedzielnych dań jednogarnkowych, która to tradycja ma podkreślać jedność Niemiec. Ein Topf (Eintopf?), ein Volk, ein Reich, ein Führer .Tego się przecież nie da traktować poważnie. Podobnie jak kilkulatków, deklarujących, że będą zabijać dla Führera czy to jako żołnierze, idący na front, czy jako piloci samolotów, zrzucających bomby. Przestaje być jednak śmiesznie, kiedy jesteśmy świadkami, jak nieco starszy już dzieciak, który podczas jednego z wielokilometrowych marszów zachorował na zapalenie płuc i teraz prosi, by pozwolić mu umrzeć dla Hitlera, czy jak niedorozwinięte umysłowo dzieci, już przeznaczone na śmierć, próbują wznieść rękę w geście heil Hitler, bo tego się nawet od nich wymaga. Tym bardziej nie jest do śmiechu, kiedy człowiek przypomina sobie, do jakich zbrodni byli zdolni tak wychowani niemieccy żołnierze już rok po obserwacjach, poczynionych przez Amerykanina.

Edukację, jaką III Rzesza fundowała swoim obywatelom, Ziemer nazwał edukacją dla śmierci. W ostatnim rozdziale swojego reportażu pisze zaś o edukacji dla życia. Podaje przy tym za przykład edukację w szkołach amerykańskich, choć marzy mu się zapał do tej edukacji równie silny, jaki wykazywali młodzi Niemcy, szkolący się, by umierać za Hitlera. Ważniejszy od ostatniego rozdziału jest wstęp do polskiego wydania książki, autorstwa prof. Bogdana de Barbaro. Polski psychiatra i terapeuta zwraca w nim uwagę, że książki Jak wychować nazistę nie należy traktować, jako ciekawostki historycznej, jako dowodu na coś, co nie zdało egzaminu, więc z pewnością już nikt do takich metod nauczania nie wróci. De Barbaro zwraca uwagę, żeby reportaż Ziemera traktować jak przestrogę, i żeby być czujnym i zwracać uwagę na to, co się dzieje w szkołach. Żeby historia się nie powtórzyła.

Gregor Ziemer, Jak wychować nazistę. Reportaż o fanatycznej edukacji (Education for Death)
Przekład: Anna Dorota Kamińska
Czyta: Jakub Kamieński
Wydawnictwo: Znak Literanova 2021
Podziel się: