NOMADLAND. W DRODZE ZA PRACĄ

with Brak komentarzy

W Stanach Zjednoczonych nie ma ZUS-u, który gwarantowałby po osiągnięciu określonego wieku, bardziej lub mniej godną emeryturę. O pieniądze, które zapewnią pogodną jesień życia, trzeba się starać od wczesnej młodości, część zarobków trzeba inwestować, żeby mieć za co żyć, gdy sił do pracy braknie. Problem pojawia się, kiedy po latach oszczędzania nadchodzi kryzys finansowy, który pożera oszczędności całego życia i nagle okazuje się, że do pełnoetatowej pracy brak sił lub odpowiednich warunków fizycznych, a pieniędzy na zaspokajanie nawet najbardziej podstawowych potrzeb brakuje. Póki jeszcze jest czas, póki nie przychodzi komornik z nakazem eksmisji, można sprzedać dom/mieszkanie, kupić kamper, przyczepę kempingową czy półciężarówkę i ruszyć w drogę za pracą.

Thank you for reading this post, don't forget to subscribe!

Amerykańska dziennikarka Jessica Bruder postanowiła zbadać i opisać subkulturę współczesnych nomadów. Zaczęła od nawiązania znajomości z kilkorgiem z nich, by w końcu na kilka miesięcy zostać nomadką i na własnej skórze popróbować takiego życia: ciężkiej fizycznej pracy; strachu, że ktoś się zakradnie do kampera i poczucia wspólnoty z innymi współczesnymi nomadami. Co więcej, kilka miesięcy życia w kamperze pozwoliło jej dostrzec, jak wielu nomadów mieszka w miastach, ukrywając się na bezpłatnych parkingach, starając się, by nikt nie dostrzegł, że jednym ich domem jest samochód. Owocem tych badań, obserwacji i rozmów jest reportaż Nomadland. W drodze za pracą.

Bohaterowie reportażu budzą szacunek i sympatię. Choć „bezmiejscowość” spadła na nich, kiedy wydawało im się, że już niedługo będą mogli korzystać z owoców wieloletniej pracy, nadal nie tracą dumy i pogody ducha. Choć wykonują pracę niemal niewolniczą przy obsłudze kempingów, pracach polowych czy w magazynach Amazona, są z siebie dumni i czują się bardziej wolni, niż w czasach, kiedy pracowali w mieście na etatach. Mimo tego reportaż Jessiki Bruder wywarł na mnie przygnębiające wrażenie, bo zza pleców zdeterminowanych wolnych ludzi widać było korporacje zdeterminowane zarobić jak najmniejszym kosztem oraz państwo, coraz mniej przychylnym okiem patrzące na bezdomność, choć w dużej mierze samo się do tej bezdomności przyczyniło.

Mikołaj Marcela w -> Selekcjach <- pisał, że należy odszkolnić społeczeństwo między innymi dlatego, że coraz więcej ludzi nie ma zamiaru prowadzić osiadłego trybu życia, że styl życie współczesnych nomadów zyskuje coraz więcej zwolenników. Nie wiem, jak to dokładnie zostało przedstawione w filmie, jednak po lekturze książki nie odniosłam wrażenia, żeby styl życia amerykańskich nomadów  był dobrą alternatywą dla życia „stacjonarnego”. Po pierwsze dlatego, że już niektórzy bohaterowie reportażu narzekali na to, że na skutek reklamy na blogach i w mediach społecznościowych, zrobiło się ich zbyt wielu, z czego coraz większą grupę osób stanowią ci, którzy wcale nie muszą tak żyć. Po drugie — możliwości zarobkowania mogą się niedługo mocno skurczyć. Podejrzewam, że już teraz pandemia dała się większości nomadów mocno we znaki, a jeśli do tego doliczyć plany całkowitej automatyzacji przesyłek w Amazonie i rosnące ceny paliwa, to naprawdę życie w mieście lub na wsi może wdać się nie gorsze od życia w kamperze. Lektura Nomanlandu powinna skłonić ludzi raczej do prób zdobycia umiejętności, których nie będą mogły zastąpić maszyny lub do rozsądnego inwestowania posiadanych zasobów niż do refleksji: a jak w życiu mi nie wyjdzie, kupię sobie kamper i będę podróżować za pracą. Tę ewentualność warto bowiem zostawić sobie jako ostateczność.

Jessica Bruder, Nomadland. W drodze za pracą (Nomadland: Surviving America in the Twenty-First Century)

Tłumaczenie: Martyna Tomczak

Wydawnictwo Czarne, 2020

 

Podziel się: