Kiedy już wydziergałam Dzieciowi Pierwszemu -> golf <- a sobie półgolf, obiecałam, że Dzieciowi Młodszemu wydziergam najprawdziwszy komin. Taki, pod którym zmieści się zarówno golf, jak i niezbyt gruby szalik. I zasadniczo miał być taki, który w razie mrozów da się naciągnąć na głowę. To ostatnie nie bardzo wyszło, bo Dzieć Młodszy jest na tyle filigranowych rozmiarów, że mógłby się w takim zbyt długim kominie utopić.
Thank you for reading this post, don't forget to subscribe!Ponieważ wciąż nie jest mi spieszno uczyć się jak dziergać warkocze, poza tym nie wiem, czy temu akurat Dzieciu komin z warkoczami by się spodobał, postanowiłam zrobić komin poprzecznie prążkowany, czyli robiony w sposób następujący: trzy rzędy oczek prawych, trzy — oczek lewych i znów trzy prawych… i tak do końca. Dzieć zadowolony z efektu, ja takoż. Dzieciowi Starszemu ścieg również się spodobał i to do tego stopnia, że zażyczył sobie szalika dzierganego w ten sam sposób. Wyjaśniłam, że jednak szaliki to lepiej wyglądają dziergane ściągaczem lub ściegiem francuskim, jednak stanęło na kompromisie pomiędzy ściegiem francuskim a tym, który zastosowałam przy dzierganiu komina, czyli dwa rzędy oczek prawych, dwa rzędy lewych… i tak do końca. Na razie zapowiada się interesująco, zwłaszcza że wielokolorowa włóczka sprawia, że ewentualne niedociągnięcia stają się niewidoczne. Jednak na efekt końcowy przyjdzie jeszcze chwilę poczekać. Liczę, że nie dłużej niż do końca listopada.